Archiwum 02 listopada 2005


lis 02 2005 święty czas
Komentarze: 1
Od dni paru łapię się na pewnej wieczornej rutynie. Jak tylko zakończę ceremonię kąpieli, wycierania z oliwkowaniem i zjadaniem w międzyczasie poszczególnych części wijącego się jak węgorz ciałka 'progeniturowanego', które w następnej kolejności trzeba przyodziać w coś ubrankiem nocnym zwanym (dlaczego u licha od 2,5 roku nie dorobiliśmy się normalnej piżamki?), nastaje moment jakże 'wyczekiwanego' karmienia bio-dynamiczną kaszką. Tak, tak, pan wice hrabia von łajdak samodzielnie radzący sobie z delicjami typu: serek waniliowy czy wykwintna zupa brokułowa, nie ośmieli się podnieść do ust swoich grymaśnych łyżeczki całkiem znośnej kaszki bio, która stanowi jedną z najważniejszych codziennych racji żywieniowych (byle do wiosny, byle ten magiczny wiek 3 lat osiągnąć i kaszka może pójść na wieczne odpoczywanie, tuż obok śpiących już snem niezakłóconym herbatek rumiankowych i słoiczków przecierowych). Co ciekawe, wspomniany wyżej osobnik szczególnie upodobał sobie ... tran. Tran o smaku owocowym, który dnia pamiętnego przyszło mi przypadkiem skosztować, by zrazić się doń na wieki wieków - ciekawe połączenie rybiej esencji z owocową nutą ;) Dziwne preferencje odnajduję u pacholęcia mego. Wracając na tor wieczornej rutyny i przyspieszając nieco jakże zajmującą akcję - po pertraktacjach, naciskach i przymusach na ugodzie kończywszy, udaje się po raz kolejny zaaplikować doustnie produkt niemieckiego landwirtschaftu, co zbliża nas nieuchronnie do najprzyjemniejszej części wieczornych obyczajów. Wilki, kaczątka, wróżki i muminki namawiają na spoczynek i prywatne, nocne spotkanie z niejakim Aniołem Stróżem. Z reguły się udaje, co oznacza, że gdzieś w okolicach 20, 20.30 mam WOLNE!!! Amen!!! Czas ten święty wykorzystuję od niedawna na przekopywaniu się przez zasoby 'Życia'; zanurzam się w tym fantasmagorycznym oceanie obrazów i wspomnień, by dnia następnego ponownie pojawić się w pracy bez uprzedniego przygotowania. Pracuję - improwizując, co nie zawsze wychodzi ;) Tymczasem, idę popływać.
workingmother : :