Wychowuję dziecko opierając się na szeroko pojętej intuicji - to jaki jest i jaki
będzie zależy w dużej mierze od chwili obecnej, od tych lat najwcześniejszych ...
dzisiaj dałam popisową lekcję bycia matką niekompetentną - od samego rana do późnego
popołudnia miałam alergię na własne potomstwo miotając piorunami w połączeniu z
artylerią ciężką i nawet kojący zazwyczaj pan Mozart
(czyt. Mocarz) niewiele tutaj pomógł. Jak tak się zastanowić chwilę, matkowanie to
ciągła walka (o utrzymanie pozycji autorytetu), to nieustanna konsekwencja (a spróbuj
tylko raz sobie odpuścić ...), to żelazne nerwy (no comment), to mnóstwo nieprzespanych
nocy, to porzucenie egoistycznego 'JA' na rzecz altruistycznego 'ONO', to pobudki skoro
świt i nieokreślone drżenie serca w środku nocy w drodze na pogotowie, to notoryczne
zastanawiane się 'czy ja dobrze robię', to w naprędce wytarte łzy między jednym praniem
a piątym naczyń zmywaniem, to cierpliwe znoszenie komentarzy i porad osób trzecich,
to finansowe bagno pochłaniające oszczędności, to najtrudniejsze zadanie mojego
życia ... dożywotnie! Czy żałuję? .... tak szczerze? ..... ani przez ułamek sekundy,
nigdy!
Dodaj komentarz